Oda do -root-
O -root-, ma miła
Przepasana szalikiem...
Gdyś mi się śniła
Budziłem się z krzykiem

Na widok potopu twoich obfitości
Których me oczy oglądać musiały
Wezbrały we mnie straszliwe nudności
I rzygi na twarz twą kaskadą poleciały

Opona wokół kibici twej niemała
Gdy czując lato, bluzkę swą zdjęłaś
Na wierzch niczym tsunami wyleciała
Po czym opadła, gdy już spoczęłaś

Samotność, rzecz normalna, gdy jest się taką beczką
W pokoju ciemnym siedzisz zasmucona
Panel moderatorski staje się ucieczką
A w głowie wciąż krąży ta myśl szalona

"Cóż by to było będąc ciut szczuplejszą?
Czy wtedy stulejarz zapiąłby mnie w stolec?
Czy gdybym choć była mniej szkardniejszą
Musiałabym psi ciągle ciągnąć boletz?

-Root- droga, przyszłość twa jasno się dla mnie rysuje
Będziesz tu siedzieć i kasować tematy
I wciąż i ciągle psie tarmosić @@@e
Bo nikt nie zakisi w kapsku takiej szmaty

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz